wtorek, 25 grudnia 2012

Dwa



                Wydarzenia, które się rozgrywały później w pociągu mogłabym śmiało rozpisać na dwa kolejne rozdziały. Powiem w skrócie najważniejsze z nich.
                Rozdrażniony przez Hermionę Draco Malfoy zerwał z Pansy, ponieważ ta… zbyt głośno oddychała. Wyrzucił ją z przedziału i w akcie nienawiści wyznał, że jej nigdy nie kochał. Dziewczyna chciała się pociąć różową żyletką, lecz takowej nie posiadała, więc w desperacji zaczęła całować jakiegoś Krukona, który z takiego obrotu sprawy nie był zadowolony i ją spoliczkował, przez co na twarzy Ślizgonki została odciśnięta duża dłoń chłopaka. A co z samym Draco… Dopiero po fakcie doszło do niego, że stracił ostatnią deskę ratunku w chwili, kiedy… kiedy jego hormony szaleją, a przyjaciel domaga się wypuszczenia orek. To znaczy jednej. Zasmucony z tegoż  obrotu sprawy Ślizgon doszedł do smutnego wniosku – musi podszkolić się w ręcznym, coby przyjaciel nie został osamotniony i nie wyszedł z wprawy.
                Ceremonia Przydziału również odbyła się bez większych… zaraz, co tu się dzieje? Popatrzmy z bliska.
                Profesor McGonagall zakładała Tiarę Przydziału, kiedy do Wielkiej Sali wszedł nie kto inny jak Zabini tachający kogoś za sobą. Kto to był? Na pewno się domyślicie. Pijany, blondwłosy, mający ładną klatę… Trochę przystojny… No myślcie! Nie Crabbe! No toć pewnie, że to był Malfoy. Dosyć wstawiony, ale zawsze to Malfoy. Tak między nami: chyba przeraziła go wizja ręcznego do końca życia i musiała chłopina odreagować. Powracając do biednego Blaise’a, który został zmuszony do targania swojego przyjaciela… Chłopaczysko z niego nie jest zbytnio postawne, więc ciągnięcie za sobą Ślizgona było dosyć męczące. Chyba nie muszę wspominać, że wszyscy zgromadzeni w Wielkiej Sali przykuli wzrok ku dwom chłopakom, lecz tylko jedna osoba zlitowała się nad ciemnoskórym siedemnastolatkiem. Nie zgadniecie, kim była ta osoba! To był O.N. we własnej osobie.
                Tak, dobrze myślicie, że sam dyrektor postanowił podnieść swoje dyrektorskie dupsk… ekhm, swój dyrektorski zadek i przejść się w stronę swoich wychowanków. Nie zdążył zrobić nawet dwóch kroków, kiedy Draco Malfoy odkrył spore pokłady talentu do przemówień. Bynajmniej w jego mniemaniu był to talent, ale posłuchajmy, o czym zaczął paplać, bo mową tego nazwać chyba nie można.
- Yup – na początek trzeba czknąć. Jest to nieodłączny element każdej przemowy, słuchamy dalej – siema wam wszystkim! – wykrzyknął machając ręką, po czym z wdziękiem się zatoczył. Blaise złapał go w pasie i przyciągnął do siebie, stawiając tym samym blondyna na nogi, który kontynuował – gryfonki popaprane, sieeeema! – zaczął się drzeć i machać w stronę stołu Gryffindoru, po czym zwrócił głowę w kierunku Slytherinu – Pansy, jesteś brzydka jak… jak… - chyba zabrakło chłopinie dobrego porównania – jak… KUPA! – odkrywcze, nie powiem, że nie – jesteś brzydka jak kupa i ja ciebie nie chcę, bo jesteś brzydka jak kupa i ja idę spać, dobranoc. – Na tym stwierdzeniu przemowa Dracona Malfoya się skończyła.
                W jednej sekundzie zadziało się kilka rzeczy na raz. Pijany Ślizgon runął na podłogę, ponieważ dla chuderlaka, jakim był Zabini, siła grawitacji, która ciągnęła blondyna była zbyt duża. Ten po prostu go nie potrafił uradzić i pozwolił przyjacielowi paść na podłogę.A akcie desperacji Severus Snape podbiegł do swoich podopiecznych i zaczął cucić Wspaniałego Mówcę. Pansy zaczęła płakać, po czym poczęła rzucać kawałkiem kurczaka w nauczycieli. Jej celność była jednak bardzo wadliwa i ucierpiał na tym naczelny rudzielec Gryffindoru, który z wdziękiem worka kartofli spadł z ławki. ( Tak, dobrze czytacie – kurczak trafił w ucznia, nie w nauczyciela. Mówiłam, że cel Ślizgonki był jakiś… lewy.) Na widok lecącego Rona, profesor McGonnagall olała pierwszorocznych i rzucając krzyczącą Tiarę Przydziału podbiegła do Weasley’a, aby go w jakichś sposób ratować, bo biedaczysko straciło przytomność. W międzyczasie dyrektor usunął Malfoya z Wielkiej Sali i zabrał go do swoich komnat.
                W rezultacie tego zamieszania, ceremonia przydziału się nie odbyła i wszyscy pierwszoroczni zostali zmuszeni do nocowania w Wielkiej Sali, gdzie od razu po kolacji pojawiły się łóżka.
***
- Draco – Severus właśnie policzkował chłopaka – Draco! – jego ton był  donośny i to bardzo donośny.
                Panicz Malfoy jednak nie miał najmniejszego zamiaru ruszyć swoich arystokratycznych oczu, ażeby spojrzeć się na Nietoperka. Nie dziwię się mu. Osobiście uważam za najgorszą rzecz zobaczenie Mistrza Eliksirów zaraz po obudzeniu. Na miejscu blondyna też leżałabym z zamkniętymi oczami i też czekałam na to, aż Cichociemny sobie pójdzie.
                Ten jednak nie miał najmniejszego zamiaru odejść od Ślizgona i raz po raz próbował go ocucić, który leżał niczym Śpiąca Królewna.
***
Tymczasem zajrzyjmy, co się działo w głowie młodego arystokraty…
                Piasek, plaża, wschód słońca, jedyny Malfoy na plaży. Nie mocząc nóg idzie przy linii oceanu. Podziwia widoki, które zaparłyby dech w piersiach samemu Voldemortowi.  
                Słońce próbuje się wznieść ponad linię horyzontu, lecz, niczym kobieta, stara się dobrać jak najpiękniejsze barwy, bardzo powoli odsłania coraz to nowe swe fragmenty, coraz bardziej oświetlając plażę. Niebo, na której nie było ani jednej chmury, przybrało barwę błękitu turkusowego. Woda nieśmiało odbijała promienie słoneczne wschodzącej gwiazdy. Przy brzegu przybrała barwę jasnego szafiru, a im bliżej linii horyzontu, tym kolor oceanu był ciemniejszy. Na plaży było kilka palm, które rosły blisko siebie.
                Co ja tu właściwie robię? Byłem w Hogwarcie, się napiłem, jadę na ręcznym i to bez hamulców i się uwolniłem od tej przeklętej budy. No okej, od kiedy dyrciem jest sam Nietoperz, da się przeżyć, ale McGonnagall cały czas mu swoje teorie podrzuca pod nos… W tym domu wariatów nie ma żadnej przyzwoitej dziewczyny, która pomogłaby mi wyjść z opresji. Jest co prawda jedna… AŁA! Japierdole, co to było?! – Draco się rozejrzał dookoła. Tuż przy jego stopach leżał ogromny liść palmy – co za badziewie! Mnie, Draco Malfoya, żeby liście uderzały?! Nigdy nie dostałem z liścia od dziewczyny, a dostaję z liścia od drzewa, ludzie, ten świat schodzi na psy!! – Nie minęło pół minuty, jak kolejny liść trafił chłopaka w twarz. Ten był większy i cios bolał bardziej. W rezultacie tego, młody mężczyzna wylądował z twarzą w przejrzystym oceanie. Co za tym szło – zamoczył swe miękkie jak jedwab włosy, które za chwilę miały zacząć się kręcić. Wściekły podniósł głowę i zaczął krzyczeć…
***
                Severus Snape po dwukrotnym spoliczkowaniu syna Lucjusza, oblał go kubłem wody. Wiedział, że musi jakoś ocknąć chłopaka, bo ten zacznie mieć halucynacje, które nie skończyłyby się zbyt przyjemnie. Po tym ostatnim posunięciu, chłopak zaczął się szamotać na łóżku, jednocześnie krzycząc w niebogłosy. Rzucał takim mięsem, że z powodzeniem mogłabym w lochach Snape’a otworzyć masarnię. Miałabym surowca na pięć lat…
                Lecz i to nie obudziło chłopaka. Severus pochylił się nad jego uchem i wyszeptał jedno, ale dość szokujące zdanie.
- Twoja mama jest w ciąży.
                W tym momencie chłopak ożył. Otworzył oczy, zrobił wymownego karpia i nie zważając na to, że jest cały mokry, wyskoczył z łóżka jak z procy i machając rękoma nad głową, począł krzyczeć różne, dziwne słowa. Dyrektora szkoły zamurowało. Dosłownie. Stał w jednym miejscu i nie mógł oderwać nóg od podłoża. Konkretniej to butów. Sfrustrowany Nietoperz zdjął buty i krocząc dumnie, mając na stopach skarpetki w zielone jednorożce, pomaszerował do swojej sypialni, gdzie bez sprzeciwu oddał się w objęcia Morfeusza
***
                Draco Malfoy gdzieś zaginął w akcji. Naoczni świadkowie mówią, że ukrył się w Zakazanym Lesie i pił whisky z Hagridem, co jest dosyć podejrzane…
***
                Hermiona rzuciła się na swoje łóżko i rozłożyła się niczym żaba na nenufarze. Wyciągnęła wszystkie kończyny w cztery strony świata i pozwoliła swojej głowie zwisać z łóżka. Dziewczyna zaczęła rozmyślać o tym, co się działo w ciągu dzisiejszego dnia. Nie wiadomo, dlaczego, pierwszą osobą, która wleciała jej do głowy był nie kto inny, jak cudowny mówca, który nigdy cudownym mówcą nie był. Co się działo w głowie panny Granger, nie potrafię tego opisać… Nie wiedziała, kiedy zasnęła. A to, co jej się śniło, z powodzeniem mogłoby pójść na scenariusz do filmu dla dorosłych…


 ***
Jest i nowość ;)
Jakością może nie dorównuje poprzedniemu wpisowi, ale coś mi Wena się zaczęła chować, podła jędza. :(

Mamy Święta i z tej okazji życzę Wam, moi Czytelnicy, wszystkiego, co najlepsze, spełnienia marzeń i duuuuużo uśmiechu ! ;)

Nadal mi nie idzie pisanie pod notką, więc się przymykam :D
Następna notka... Najpóźniej za miesiąc.

Do napisania <3


A! Jedna rzecz techniczna - treści pisane kursywą z reguły będą myślami naszych bohaterów.